W styczniu tego roku pojawiła się informacja o licznych zachorowaniach w Wuhan. Koronawirus nCoV-2019, bo o nim mowa, rozprzestrzenia się coraz szybciej. Czy mamy się czego obawiać?
Koronawirusy – to nie żadna nowość
Koronawirusy, do których zaliczany jest wyizolowany od chorych szczep nCoV-2019, są znane naukowcom i badaczom od lat. Koronawirusy zaliczane są do wirusów, których materiał genetyczny stanowi kwas rybonukleinowy (RNA). U ludzi materiał genetyczny zakodowany jest w DNA. Infekcje korona wirusami opisywano w latach 60. ubiegłego wieku – wtedy to udało się ustalić, że przyczyną licznych zachorowań na choroby o objawach przypominających grypę są właśnie koronawirusy HCoV-229E i HCoV-OC43. Koronawirusy dzielą się na 3 podgrupy – B814, 229E i OC43.
SARS i MERS
W 2002 roku świat usłyszał o SARS (and. severe acute respiratory syndrome). SARS odpowiadał za wywoływanie ciężkiego, ostrego zespołu oddechowego. Pierwsze zachorowania odnotowano w Foshan (prowincja Guangdong w Chinach). Wirus stopniowo rozprzestrzeniał się do innych rejonów Chin dzięki przemieszczaniu się ludzi po całym świecie. Okazało się, że organizmem, z którego wirus zaczął się przenosić, były nietoperze, które atakowały cywety, fretki i koty, zarażając je wirusem SARS. Mutacja w białkach wirusa powodowała, że te mogły swobodnie łączyć się z białkami w organizmie człowieka, a tym samym – przenosić się na ludzi. Do końca lica 2003 roku odnotowano ponad 8 tysięcy zachorowań, z czego 812 osób zmarło. Koronawirusy, które były znane do 2002 roku, były odpowiedzialne za łagodne infekcje dróg oddechowych i przewodu pokarmowego. SARS zmienił spojrzenie naukowców, uświadamiając, że mamy do czynienia z transdukcją obcych genów. Czas wylęgania wirusa wynosił od 2 do 10 dni, maksymalnie 20. Do zakażenia dochodziło drogą kropelkową oraz poprzez kontakt z wydzielinami osoby chorej. W 2012 roku świat rozpoczął zmagania z kolejnym koronawirusem, tym razem znanym jako MERS. Pierwsze zachorowanie odnotowano w Dżuddzie. Tzw. rezerwuarem wirusa okazały się wielbłądy i nietoperze. Wirus przenosił się z zakażonych zwierząt na ludzi, zaś pomiędzy ludźmi przenosił się drogą kropelkową. Objawy choroby są niezwykle szerokie – od łagodnych objawów przypominających przeziębienie aż do nagłego zapalenia płuc. Objawy obejmują gorączkę, dreszcze, kaszel, bóle mięśni, gardła, nieżyt nosa, zapalenie płuc, w niektórych przypadkach prowadząc do problemów z oddychaniem i niewydolności nerek. Nie opracowano leczenia przyczynowego, a jedynie objawowe. Potencjalnym lekiem miał okazać się kwas mykofenolowy. Prewencja przed wirusem opiera się na częstym myciu rąk, stosowaniu środków odkażających i stosowaniu maseczek.
fot. panthermedia
nCoV-2019 – co o nim wiemy?
Styczeń bieżącego roku – w Wuhan, w Chinach odnotowano pierwsze przypadki zachorowań wywołane nowym rodzajem wirusa. Na chwilę obecną nie wskazano dokładnie, jakie zwierzę jest rezerwuarem wirusa, przypuszcza się, że węże. Wirus rozprzestrzenia się stosunkowo szybko – odnotowano zachorowania we Francji, USA i Niemczech. Kwestią czasu jest, kiedy wirus dotrze do Polski. Organizacja Coalition for Epidemic Preparedness Innovations (CEPI) ogłosiła rozpoczęcie prac nad 3 szczepionkowi, które mają zapobiegać zachorowaniu na nCoV-2019. Dyrektor centrum zapowiedział, ze szczepionka będzie gotowa najpóźniej w przeciągu 16 tygodni.