Oto kilka rad dla osób dotkniętych problemem w wersji light (takich co czują, że są w stanie poradzić sobie same)
- zarzucić dietę! w ogóle NIE KONTROLOWAĆ. Przypomnijcie sobie Wasze odżywianie zanim wpadłyście na pomysł żeby się odchudzić (u mnie tak było: sport->ostroreksja-> anoreksja->objadanie->obecnie dużo sportu i lekka ortoreksja...). Po prostu jedzcie normalnie, ogólnie zdrowo, ale smażone czy słodkie też jest ok. od czasu do czasu pizza np., piwo ze znajomymi to nie dramat, lody na spacerze są normalne. Patrzcie po innych. Żyjcie normalnie. Nie liczcie. Nie przejmujcie się. Przestaniecie o tym nałogowo myśleć.
-Łakomstwo to nie grzech! Nie jesteście mniszkami. Każdy ma prawo do przyjemności, więc nie róbcie tego w samotności. Jedzenie w towarzystwie, smaczne potrawy są ELEMENTEM ludzkiego życia, a nie jego sensem. Żyję się TAKŻE po to żeby jest i nie ma co ściemniać, jedzenie jest fajne, pyszne i nie jest niczym złym. Jedzcie z innymi ludźmi. To co inni ludzie. Pomyśl, że nie utyjesz od loda zjedzonego z chłopakiem na spacerze w parku - zaraz gdzieś pójdziecie, poza tym jesteś z nim, masz apetyt na życie;) utyjesz, jeśli sobie odmówisz (po co?) - po to, żeby potem pochłonąć tego loda razem z górą słodyczy przed pójściem do łóżka? A kiedy nic już w domu nie będzie zapychać się rzeczami, których wcale nie lubisz, ot tak, po prostu?