Co powinna zawierać dieta młodego, uczącego się człowieka, by nauka jego była efektywna? Na pewno nie mogą to być ociekające tłuszczem fast foody, kaloryczne słodkości ani też słone chipsy i inne tego typu przekąski. Jadłospis naszych pociech powinien być zbilansowany, różnorodny i zawierać sporo owoców i warzyw.
Szkolny posiłek stanowi nieodłączny element zdrowego żywienia każdego dziecka, a miejsce na drugie śniadanie bezwzględnie musi się znaleźć w każdym plecaku. Oczywiście również obiady szkolne mogą być elementem zbilansowanej diety dziecka.
– Należy pamiętać o tym, że powinno ono zjeść jeden – podkreślam – jeden obiad w ciągu dnia. Częsta spotykamy się z takim schematem – pierwszy obiad dziecko zjada w szkole, później czas spędza u dziadków, tam obowiązkowo jest zupa i drugie danie, a wieczorem w domu mama raczy maluchy obiadokolacją – mówi Remigiusz Filarski, dietetyk.
Zdaniem specjalistów z zakresu dietetyki popularna skądinąd drożdżówka ze szkolnego sklepiku może być jednym z wielu elementów modelu żywieniowego dziecka, ale pod pewnymi warunkami.
– O tym, czy jest zdrowa, czy nie, decyduje ilość zjedzonych drożdżówek oraz ich skład. Jeśli drugie śniadanie dziecka wygląda tak: <
Cukier to cukier
Warto zwracać uwagę na to, co piją nasze dzieci, bo to że sok owocowo-warzywny jest zdrowy w każdej postaci, prawdą oczywiście nie jest.
– Musimy zwrócić uwagę na to, ile cukru zawiera kartonik czy butelka soku, który jest reklamowany jako superzdrowy i jedyny wskazany naszym pociechom. Bardzo często podajemy im wody smakowe, które są swoistą bombą kaloryczną, bo szklanka takiego produktu to ok. 40 kcal i 2 łyżeczki cukru – radzi specjalista.
Dietetycy podkreślają, by uważać też na tak zwane „zdrowe” słodycze, na których są etykiety oznajmujące, że nie ma w nich cukru.
– Warto wiedzieć, że eliminacja cukru z receptury (np. zastąpienie go cukrem brązowym lub miodem) nic nie da... Pozostałe składniki recepturowe mogą być również dużym źródłem energii (mąka, płatki owsiane – 100 g to ponad 350 kcal, pestki i orzechy – 100 g to około 600 kcal) – wyjaśnia Radosław Majewski.
Burger + cola + frytki = samo zło
Grzechem najcięższym, jaki popełniają rodzice, jest przyzwolenie na częste objadanie się burgerami. Solidna kanapka z bekonem i serem zamawiana w barze w ramach obiadu może zawierać aż 850 kcal. Jakby tego było mało, to burgery sprzedawane są często w zestawie z napojem gazowanym (500ml – to 10 łyżeczek cukru) oraz frytkami. To zaś sprawia, że taki posiłek pokrywa w 70% dzienne zapotrzebowanie na energię dorosłego człowieka. W efekcie chcąc przestrzegać limitu kalorycznego, nie mamy już miejsca na inne posiłki – śniadanie, drugie śniadanie i kolację.
fot. panthermedia
A przecież sposób na domowego burgera jest banalnie prosty. Wystarczy 100-150 g mielonej wołowiny, usmażonej na patelni grillowej, bułka typu ciabata (ok. 80g), dowolne warzywa, sos lub ketchup i danie mamy gotowe. Taka kanapka to niecałe 500 kcal, więc tyle, ile średnio dostarcza obiad w zbilansowanej diecie.